Idę niebieskim szkolnym korytarzem i mijam wiele znajomych mi twarzy. Czuje, że coś jest nie tak. Wszyscy patrzą na mnie z pogardą. O co chodzi? Byłam lubiana w szkole, miałam mnóstwo koleżanek lecz tylko dwóch prawdziwych przyjaciół. Ren i Kate - oni zawsze mnie pocieszali. Mimo iż byłam twardą dziewczyną zdarzały mi się przykrości ze strony innych. Idę, idę, idę...
Nagle przede mną wyrasta jak z podziemi Ren. Patrzy na mnie a jego spojrzenie jest pełne pogardy, złości i ... smutku?
- Ren? Coś nie tak? - spytałam z troską w głosie
- WSZYSTKO! Wszystko jest nie tak! Czemu mi nie powiedziałaś?! - wrzeszczał,a ja nawet nie wiem z jakiego powodu. Zawsze był porywczy ale...
- Ja nie wiem o co Ci chodzi - odparłam z dziwnym spokojem
- Dobra, wiesz co daj se siana - powiedział z kpiną w głosie - to koniec Rea (skrót od Andrea), to koniec naszej przyjaźni. Jak mogłaś? - dodał i oddalił się
- Ale... - do oczu zaczęły mi napływać łzy i zaczęłam biec przed siebie
Uciekłam. Ja tak po prostu uciekłam, a ja nigdy tego nie robię. Mam dość. Wracam do domu. Zwolniłam tempa, ale i tak wpadłam na Katerin. Nic nie mówiąc szłam dalej, aż wyszłam ze szkoły. Rodziców nie było w domu, wyjechali i mieli wrócić dziś wieczorem.
- I znów to samo. Znów byłam naiwna - pomyślałam
Wróciłam do domu,lecz nikogo nie było. Dziwne. Nagle rozległ się dzwonek telefonu. Odebrałam i to co usłyszałam nie przeraziło mnie jakoś. Rodzice zginęli w wypadku. Trochę posmutniałam. Nie przejęłam się. Moi rodzice olewali mnie, a najważniejsza wyła praca.
Teraz czeka mnie przeprowadzka do kuzyna. Nie, nie mam zamiaru mieszkać sama. Spakowałam się szybko, dokumenty odebrałam już wcześniej, bo i tak planowałam przeprowadzkę z rodzicami. Zostało mi tylko pożegnać się z Kate. Zadzwonię. Nie mogę teraz jej teraz tak spojrzeć w twarz po tym jak ją olałam. Tak, zadzwonię i z rana wyjeżdżam.
- Halo - usłyszałam jej wesoły głos.Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Hejo, to ja Andrea - odpowiedziałam
- A, siemka Rea - powiedziała wesoła
- Słuchaj, wyjeżdżam i już nie wrócę, przykro mi - powiedziałam ze smutkiem
- Ale dlaczego? - słychać, że się zaciekawiła
- Nie chcę o tym mówić, pozdrów Rena - i rozłączyłam się
Teraz do kochanego kuzyneczka.
- Haloooo - haha przeciągnął ostatnią literkę haha śmieszne -_-
- Cze, kuzyn słuchaj mogę u ciebie zamieszkać? Rodzice mieli wypadek...zginęli - pociągnęłam na jednym wdechu
- Siekma kuzynka, jasne, jak to? - odpowiedział
- Mieli wypadek samochodowy i zginęli. Mieli zderzenie z tirem - powiedziałam obojętnie
- Przykro mi, ale jasne, że możesz u mnie zamieszkać
- Dzięki, będę jutro
- Ok, przyjadę po ciebie na lotnisko - odpowiedział najwidoczniej uradowany tym,że przyjeżdżam
- To pa
- Pa
No to jedziemy na lotnisko. Na moje szczęście mam kasę na bilet do Francji.
Dojechałam taxówką. Kupiłam bilet i udałam się do samolotu. Miał zaraz odlecieć.
Siedzę i słucham muzyki. Mój ulubiony zespół Winged Skull. Mocne brzmienia to moje klimaty. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Super się czyta ❤❤❤ fajny pomysł i ... Lecę czytać dalej ^^
OdpowiedzUsuń